
W tym roku z pasieki uniwersyteckiej pozyskano (podczas dwóch głównych miodobrań) blisko 220 kg miodu, a wydaje się, że to wcale nie koniec słodkich żniw. Ten imponujący wynik zawdzięczamy zaledwie pięciu rodzinom pszczelim zamieszkującym ule na terenie kampusu. O pszczołach i wyzwaniach pracy pszczelarza z okazji Wielkiego Dnia Pszczół rozmawialiśmy z opiekunem uniwersyteckiej pasieki, Wojciechem Albeckim.
Karolina Żuk-Wieczorkiewicz: - Jakie są największe wyzwania w pracy pszczelarza? Co jest najtrudniejsze, a co sprawia najwięcej radości?
Wojciech Albecki: - Największymi wyzwaniami dla pszczelarza są: zapewnienie odpowiednich warunków rodzinom pszczelim do zimowli, czyli należytego zabezpieczenia rodzin pszczelich w pokarm, staranne leczenie przeciwko warrozie oraz wprowadzenie rodzin pszczelich w dobrej kondycji w okres jesienno-zimowy. Dobra kondycja pszczół w okresie poźnoletnim to niemalże gwarancja sukcesu w roku kolejnym. Najwięcej radości zaś sprawiają efekty naszej pracy, pracy pszczelarza, a sprowadzają się one głównie do obfitych miodobrań.
- Jak zaczęła się Pana przygoda z pszczołami?
- Moja przygoda z pszczołami zaczęła w 1999 roku, kiedy to sam zazimowałem 8 rodzin pszczelich po moim dziadku. Już na wiosnę zapisałem się do Rejonowego Koła Pszczelarzy w Gdyni (sam mieszkam w Chwaszczynie). Dzięki temu zacząłem zdobywać wiedzę. Gdybym nie zapisał się do Związku, to tak jakbym miał sam się nauczyć czytać, ale nie chodząc do szkoły. Obecnie jestem Prezesem Rejonowego Koła Pszczelarzy w Gdyni i w trakcie naszych comiesięcznych zebrań dzielę się posiadaną wiedzą z młodymi adeptami pszczelarstwa.
- Jakie jest najważniejsze różnice między pszczołą hodowlaną a dzikimi gatunkami pszczół? Czy „nie wchodzą sobie w paradę”?
- Różnice pomiędzy tzw. dzikimi zapylaczami a pszczołami są dosyć spore. Pszczoła miodna dzięki temu, że tworzy rodziny pszczele, jest w stanie już wczesną wiosną wykorzystywać pojawiające się pożytki. Dzikie zapylacze funkcjonują inaczej. Najpierw pierwszy osobnik (matka) zakłada gniazdo, gdzie odchowuje kilkanaście-kilkadziesiąt osobników, a te dopiero po czasie zaczynają się nią zajmować. Kiedy rodziny pszczele są w pełni sił, dzikie zapylacze dopiero się rozwijają. Każdy z zapylaczy, czy to trzmiel, motyl czy inny owad ma języczek lub trąbkę, którą wypija nektar z kwiatów - jednakże długość tych narządów jest różna. Trzmiele mają dłuższe języczki od pszczół, tak więc mitem jest, że pszczoły podbierają nektar innym owadom zapylającym. Do miejsc, do których sięgnie trzmiel ziemny, nie jest w stanie sięgnąć pszczoła miodna.
- W pasiece UG „rezyduje” pięć rodzin pszczelich rasy Buckfast. Podczas pierwszego tegorocznego miodobrania pozyskano 117 kg miodu, w czasie kolejnego - 102 kg. Czy to dobry wynik?
- Jest to bardzo dobry wynik. Najprawdopodobniej jeszcze niewielkie ilości miodu uda się uzyskać od naszych rodzin w najbliższych dniach, jednakże może to być kilkanaście, może nieco więcej kilogramów. Przy podstawowych umiejętnościach pszczelarza rocznie udaje się uzyskać kilka-kilkanaście kilogramów miodu z ula. Jednakże wieloletnie doświadczenie, jakie już posiadam i zastosowanie selekcjonowanych linii pszczół konkretnej rasy pozwala uzyskać bardzo dobre wyniki. Średnią wydajność, jaką uzyskaliśmy w tym roku (około 44 kg miodu z rodziny pszczelej) ciężko jest uzyskać w pasiece towarowej, gdzie wędruje się z pożytku na pożytek.
- Czy w Pana ocenie pszczoły mają dobre warunki na terenie kampusu UG? Dlaczego?
- Na terenie kampusu są bardzo dobre warunki do hodowli pszczół. Wybrane przez mnie kilka lat temu miejsce jest niemalże idealne do bytowania owadów. Na wiosnę jest tam słonecznie i sucho, nie dokucza zbytnio wiatr - teren jest osłonięty. Cały teren kampusu ma zieleń urządzoną, czyli taką, o którą się dba. Wokół jest mnóstwo drzew lipy, grochodrzewu, nie bez znaczenia jest też bliskość lasów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
- Jakie są najbardziej powszechne fałszywe przekonania i mity dotyczące pszczół?
- Pszczoły często kojarzą się z agresją, z przekonaniem, że jak już widzimy ule, to na pewno zaraz nas coś użądli. Generalnie większość owadów to dla ludzi pszczoły; wiele osób nie rozróżnia osy pospolitej od pszczoły miodnej. Wszystko, co lata nad polewą naszego pączka, to dla wielu osób pszczoła, a tymczasem to odmienne owady, chociaż z tej samej rodziny. Różnią się choćby barwą - osy są czarno-żółte, a pszczoły brązowo-czarne.
- To, że powinniśmy dbać o pszczoły i inne owady zapylające, wydaje się oczywiste (ze względu na ich rolę w ekosystemie i gospodarce, w tym w produkcji żywności). W jaki sposób możemy to robić mądrze?
- Aby pomóc pszczołom, starajmy się (jeśli mamy własne ogródki) pozwolić roślinom zakwitnąć: nie kosić równo co tydzień w sobotę, tylko po przekwitnięciu kwiatów. Ważne też, aby pszczołom pomagać najprościej, czyli kupując miód bezpośrednio od pszczelarzy. Jeśli pszczelarz sprzeda swój miód, to będzie miał środki na utrzymanie rodzin pszczelich w odpowiedniej kondycji. Kupując lokalnie, czyli w okolicach Trójmiasta, od pszczelarzy, ograniczamy również tzw. ślad węglowy - nasz sklep czy market nie będzie musiał sprowadzać miodu z drugiego końca Polski, albo (co gorsza) może i z Dalekiego Wschodu. Dzięki temu, że będziemy kupować od lokalnych pszczelarzy, wzbogacimy bioróżnorodność, albowiem miejscowe pszczoły zapylą rośliny wokół Trójmiasta i dzięki temu będzie więcej nasion, a za rok również i więcej roślin.
- Dziękuję za rozmowę!
Wojciech Albecki jest absolwentem historii na Uniwersytecie Gdańskim. Pszczelarstwem zajmuje się zawodowo od 3 lat. Aktualnie posiada ponad 200 rodzin pszczelich, a jego najbardziej znana pasieka znajduje się na dachu Urzędzie Miasta Gdyni. Jest Prezesem Rejonowego Koła Pszczelarzy w Gdyni oraz członkiem Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych. W tym roku został opiekunem pasieki Uniwersytetu Gdańskiego.