Czy Polacy żyją coraz dłużej? „Jesteśmy na ścieżce wzrostu”

prof. Bartosz Mika

Główny Urząd Statystyczny opublikował dane o średniej długości życia Polaków. W 2024 r. mężczyźni w Polsce żyli przeciętnie 74,93 roku, natomiast kobiety - 82,26 roku. Oznacza to lekką poprawę (w porównaniu z rokiem 2023) o 0,3 roku zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet. Poprosiliśmy o komentarz dr hab. Bartosza Mikę, prof. UG z Zakładu Socjologii Pracy i Ruchów Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.

- Badania dotyczące długości życia publikowane są w skali rocznej i nie są szczególnie doniosłe. Cztery miesiące więcej, cztery miesiące mniej w skali roku samo w sobie nie jest wielkim wydarzeniem. Natomiast ważne jest to, że po załamaniu covidowym jesteśmy drugi rok z rzędu na ścieżce wzrostu oczekiwanej długości życia. Pojawiały się wokół tego tematu pewne kontrowersje, krążyły teorie spiskowe, że po covidzie oczekiwana długość życia jest oszustwem, że się zatrzymała, a wręcz zaczyna się cofać. Badania GUS-u pokazują, że tego zjawiska w Polsce jeszcze nie obserwujemy - mówi dr hab. Bartosz Mika, prof. UG z Zakładu Socjologii Pracy i Ruchów Społecznych na UG.

Socjolog nawiązuje do danych GUS-u z poprzednich lat. W latach 2020 i 2021 statystyki dotyczące długości życia Polaków pogorszyły się w porównaniu z 2019 r. o 2,3 roku w przypadku mężczyzn oraz o 2,1 roku w przypadku kobiet. W 2022 r. ta niekorzystna tendencja uległa odwróceniu, a w 2023 r. odnotowano kolejny wzrost trwania życia (do 74,65 roku dla mężczyzn i 81,99 roku dla kobiet).

Dlaczego Polki żyją dłużej?

Choć różnica pomiędzy długością życia kobiet i mężczyzn się zmniejsza, to jednak wciąż jest wysoka. Tuż po transformacji w Polsce (w 1991 r.) panie żyły dłużej od panów nawet o 9,2 roku, w pierwszej dekadzie XXI wieku (w latach 2006-2008) ta różnica trochę się zmniejszyła (do 8,7 roku), a w 2024 r. wyniosła 7,3 roku.

Prof. Bartosz Mika wskazuje, że na różnice w oczekiwanej długości życia kobiet i mężczyzn wpływają czynniki: biologiczne, behawioralne i socjologiczne.

- W przypadku mężczyzn testosteron skraca życie, ponieważ sprzyja agresji i konfrontacji. Jego wydzielanie powoduje, że panowie częściej angażują się w sytuacje, które mogą im zaszkodzić. Natomiast estrogen u kobiet przedłuża życie. Utrzymuje układ immunologiczny w lepszym stanie. Układ krwionośny kobiet jest chroniony przez układ hormonalny, czego u mężczyzn nie obserwujemy. Te czynniki biologiczne korelują z czynnikami społecznymi i wpływają na zachowania podejmowane przez kobiety i mężczyzn. Statystyki pokazują, że mężczyźni znacznie częściej popadają w uzależnienia, częściej dotyka ich problem bezdomności, częściej też są rejestrowani jako osoby bezrobotne. Wśród mężczyzn częściej notuje się samobójstwa. Kobiety też często podejmują próby samobójcze, ale sięgają po inne metody. Te wybierane przez mężczyzn są po prostu skuteczniejsze. Wszystkie te elementy stanowią abecadło socjologicznego katalogu problemów społecznych - tłumaczy socjolog.

- Skłonność do destrukcyjnych zachowań u mężczyzn nie jest jedynie obciążeniem indywidualnym, ale przy pewnej skali staje się problemem społecznym. Na długość życia mężczyzn i kobiet wpływają zatem czynniki behawioralne - związane z konkretnymi działaniami podejmowanymi przez jednostki - wyjaśnia prof. Mika.

Trzecim powodem wpływającym na różnice w długości życia pomiędzy kobietami i mężczyznami według prof. Miki jest czynnik socjologiczny wynikający z innych ról społecznych przypisanych do dwóch płci. - Wobec mężczyzn częściej oczekuje się samodzielności, podmiotowości i sprawstwa, które nie zawsze idą w parze z poszukiwaniem wsparcia i pomocy. Kobiety natomiast częściej są zakorzenione w sieci wzajemnego wsparcia i kiedy popadają w chorobę, to mogą liczyć na pomoc z większej liczby źródeł niż panowie. Poza tym dla wielu mężczyzn proszenie o pomoc jest niemęskie, dlatego w wielu badaniach widać, że kiedy mężczyźni zgłaszają się do lekarza, to choroba jest często w wysokim stadium rozwoju - wyjaśnia.

- Kobiety częściej korzystają z pomocy lekarskiej, ponieważ funkcje opiekuńcze częściej spoczywają na ich barkach, a więc mają częstszy kontakt z różnymi instytucjami pomocy, nie tylko tymi bezpośrednio medycznymi, ale też np. z przedszkolami czy szkołami. Kiedy idą z dzieckiem do lekarza na szczepienie do przychodni, poznają środowisko, są z nim oswojone, kiedy więc zaczyna im coś dolegać, wiedzą, gdzie się udać. Mężczyźni tradycyjnie, kulturowo zwolnieni z tych obowiązków mają na to mniej okazji - wskazuje prof. Mika.

Role społeczne się zmieniają, jednak dla wielu mężczyzn nowe oczekiwania przynoszą dodatkowe obciążenia. - „Maczystowski” mężczyzna, który nie prosi nikogo o pomoc, nie pójdzie do lekarza i będzie się leczył aspiryną i cytryną, odchodzi do lamusa. Ten nowy mężczyzna musi z jednej strony sprostać dawnym wymaganiom związanym z utrzymaniem rodziny, ale z drugiej strony nowym wymaganiom związanym z troską i opieką nad dziećmi - staje wobec oczekiwań, które są dla niego wyzwaniem. Wszystko to z kolei może powodować napięcia psychiczne, które mogą się potem przekładać na różne dolegliwości - zauważa naukowiec.

Socjolog wskazuje, że w krajach, w których zwraca się uwagę na równość płci, zmniejsza się luka pomiędzy płciami w zakresie oczekiwanej długości życia. Tak jest choćby w Holandii, w której kobiety żyją o ok. trzy lata dłużej niż mężczyźni - i jest to jedna z najmniejszych różnic między płciami, dotycząca oczekiwanej długości życia .

W krajach, w których kulturowa pozycja kobiet jest niższa, widać inną tendencję. W niektórych krajach afrykańskich, niektórych stanach w Indiach czy w niektórych miejscach Brazylii kobiety żyją znacznie krócej niż Europejki. - Zgodnie z obowiązującymi tam normami kulturowymi, ten, który chroni rodzinę, czyli mężczyzna, ma pierwszeństwo w dostępie do wszystkich zasobów. Miejsce do spania, jedzenie, leki najpierw trafiają do mężczyzn, a dopiero w dalszej kolejności do kobiet i dzieci - mówi prof. Mika.

Socjolog wskazuje, że po wprowadzeniu w Brazylii prawie dwie dekady temu programu Bolsa Familia, który zapewniał pomoc finansową biednym rodzinom, społeczno-demograficzne wskaźniki związane ze stanem zdrowia rosły znacznie szybciej wśród kobiet i dziewczynek niż wśród mężczyzn.

- Podobnie było z eksperymentem dochodu podstawowego w Indiach. Wśród kobiet, pań domu, które nim rozporządzały, odnotowywano bardzo duży skok jakościowy w zakresie poprawy ich zdrowia czy w dostępie dziewczynek do edukacji. Wyraźnie więc widać, że te dawniejsze, tradycyjne sposoby życia dyskryminowały kobiety - wyjaśnia prof. Bartosz Mika.

Dłużej żyją osoby wykształcone i mieszkańcy większych miast

Na długość życia wpływ mają także miejsce zamieszkania i status społeczno-ekonomiczny. Z raportu przeprowadzonego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH - Państwowy Instytut Badawczy (NIZP PZH-PIB) wynika, że mieszkańcy dużych miast żyją znacznie dłużej niż osoby z małych miasteczek i wsi. W 2023 roku mężczyźni z największych miast (powyżej 200 tys. mieszkańców) żyli średnio o 1,8 roku dłużej niż mieszkańcy najmniejszych miast (poniżej 10 tys. mieszkańców). W przypadku kobiet różnica ta wynosiła ok. 0,7 roku.

Wykształcenie również wpływa na wydłużenie życia. Raport NIZP PZH-PIB podaje, że mężczyźni z wykształceniem wyższym żyją średnio o 13 lat dłużej niż ci z podstawowym, a kobiety - o 9 lat dłużej. Z niższą długością życia silnie wiąże się ubóstwo i wykluczenie społeczne, szczególnie wśród mężczyzn. Im wyższy poziom ubóstwa i wykluczenia w powiecie, tym krótsza przeciętna długość życia jego mieszkańców - w 2023 roku różnica między powiatami o najniższym i najwyższym poziomie deprywacji wynosiła 4,3 roku dla mężczyzn i 2,6 roku dla kobiet.

Na ten właśnie aspekt wskazuje prof. Bartosz Mika, powołując się na książkę Görana Therborna pt. „Nierówność, która zabija”. 

- Szwedzki badacz pokazuje, że nierówności społeczne w obrębie jednego kraju mogą negatywnie wpływać na średnią oczekiwaną długość życia. Therborn pokazuje, że mieszkaniec dużej aglomeracji w Wielkiej Brytanii potrafi żyć nawet o 10 lat dłużej od osoby żyjącej w małym miasteczku z niedofinansowaną ochroną zdrowia. To są o wiele większe różnice niż te, które można zaobserwować pomiędzy długością życia mieszkańców bogatych i biednych państw - wyjaśnia.

- Bogaty mieszkaniec dużego miasta ma szansę żyć o 10 lat dłużej niż osoba mało zamożna z niskodochodowej grupy (albo w ogóle pozbawiona pracy) z małej miejscowości. Te różnice są ogromne, a kwestia wykształcenia i miejsca zamieszkania nakładają się czy współistnieją z innymi czynnikami stricte klasowymi, czyli związanymi z rodzajem wykonywanej pracy i uzyskiwanymi dochodami. Jeżeli ktoś zarabia więcej i pracuje w środowisku biurowym, to dotyczy go mniej ryzyk bezpośrednio zagrażających życiu. Mając wyższy dochód, można dokupić ubezpieczenie u prywatnego ubezpieczyciela. I wtedy może zadziałać racjonalna strona, że jeśli już płacę i widzę na wyciągu z pensji, że mi tę kwotę odciągają, to może pójdę na te badania okresowe - wskazuje prof. Mika.

GUS również podaje korelację pomiędzy długością życia a miejscem zamieszkania w dużym lub małym mieście. Wskazuje także różnice w przekroju wojewódzkim. Z danych tych wynika, że najkrócej żyją mężczyźni w województwie łódzkim (73,61 roku), a najdłużej w małopolskim (76,25 roku). W 2024 r. rozpiętość między skrajnymi wartościami wskaźnika dla mężczyzn wynosiła 2,6 roku. Wśród kobiet zróżnicowanie było niewiele mniejsze i wyniosło około 2,3 roku. Najkrócej żyją panie w województwach łódzkim i śląskim (81,42 roku), a najdłużej w podkarpackim (83,73 roku).

- Kryją się za tym czynniki związane ze ścieżkami rozwoju poszczególnych rejonów, a także kulturowe uwarunkowania w tych regionach. Mówi o tym niedawno wydana książka „Nierówności po polsku” autorstwa Pawła Bukowskiego, Jakuba Sawulskiego i Michała Brzezińskiego - trzech polskich ekonomistów, którzy korzystają z metodologii Thomasa Piketty'ego, jednego z bardziej znanych światowych ekonomistów mierzącego nierówności - wyjaśnia prof. Bartosz Mika.

Nierówności społeczne a długość życia

Socjolog podkreśla, że na różnice w oczekiwanej długości życia wpływa to, co zostało w raporcie GUS-u lekko dotknięte, a mianowicie różnice między klasami społecznymi.

- Różnice dochodowe, na które powołują się nasze rządy, nie wykazują wysokiego poziomu nierówności w naszym kraju. Natomiast badania z wykorzystaniem metodologii Piketty'ego pokazują, że te różnice dochodowe są już dość duże. Co więcej, tracimy równościowe rozwiązania, które kiedyś istniały i mogłyby te różnice zmniejszyć - tłumaczy.

Zdaniem socjologa, jednym z takich rozwiązań jest równy dostęp do edukacji, a ta w Polsce staje się raczej „coraz bardziej cementująca nierówności niż je wyrównująca”.

- Jeśli porównamy wyniki szkół z różnych regionów, coraz bardziej wyraźna staje się elityzacja szkół w dużych miastach. Jest duża przepaść pomiędzy bardzo obleganymi liceami i szkołami średnimi, z wysokimi progami dostania się i większą gwarancją, że po ich ukończeniu absolwent dostanie się na studia, a pozostałymi szkołami średnimi, nawet w dużych miastach, które nie mogąc zaproponować takiej oferty, przegrywają w przedbiegach - zauważa prof. Mika. - W tej chwili polska edukacja zaczyna zmierzać w kierunku większych nierówności - dodaje Bartosz Mika, powołując się na ww. książkę „Nierówności po polsku”.

To jeden z alarmujących przykładów pokazujących, jak tworzą się nierówności społeczne. - Richard G. Wilkinson i Kate Pickett w książce pt. „Duch równości”, opierając się na trzydziestu latach swoich badań, udowadniają, że duże nierówności są niekorzystne dla wszystkich warstw społecznych. Niezależnie od ogólnej zamożności danego kraju, niemal każdy współczesny problem społeczny bądź ekologiczny: choroby, zanik poczucia wspólnoty, przemoc, narkomania, otyłość, zaburzenia zdrowia psychicznego, brak wolnego czasu, przepełnienie więzień - z reguły występuje z większym nasileniem w społeczeństwach o większych nierównościach. Państwa, w których występują duże nierówności wewnętrzne, uzyskują niższe wskaźniki w miernikach społeczno-demograficznych, m.in. w oczekiwanej długości życia, w śmiertelności noworodków czy w liczbie zabójstw na 100 tys. mieszkańców - mówi socjolog.

Z analiz Richarda G. Wilkinsona i Kate Pickett wyraźnie widać, że wysoką średnią długością życia cieszą się mieszkańcy społeczeństw egalitarnych. - Z tej perspektywy dążenie do równości powinno być w interesie nas wszystkich - podkreśla na koniec rozmowy naukowiec.

 

Urszula Abucewicz / CKiP